Marian Banaś mógłby sobie trochę odpocząć, przynajmniej medialnie, ale postanowił się mediom przypomnieć i to w stylu „biznesmenów”, którym wynajął kamienicę. Takie czasy chciałoby się powiedzieć, jednak od wieków nic się nie zmienia, polityka, władza, pieniądze, potrafią każdego ogłupić. Okazję zmarnował, chociaż jego największa medialna konkurentka staje na rzęsach, aby z czołówek nie schodzić i to jest ten etap, w którym następuje analiza koralików na dredach „pisarki”, symbolicznej sukienki, no i oczywiście wegetariańskiej diety. Co jest z Tokarczuk nie tak? Nadmiar żałosnego, tak bardzo nie tak, że człowiek z mojego pokolenia z żenadą zwiesza łeb - pisze Matka Kurka (Piotr Wielgucki) na łamach portalu Kontrowersje.net.
Postaram się przybliżyć zjawisko, zaczynając o pisarzy i poetów uznawanych za współczesnych, chociaż większość z nich już nie żyje. Herbert, Mrożek, ale i Młynarski, przy Tokarczuk są gigantami, a ona pamiętnikiem pensjonarki i przyzna to każdy człowiek, który rzeczywiście czyta i cokolwiek o literaturze może sensownego powiedzieć. Dyskutowanie na temat poziomu literatury prezentowanej przez „noblistkę”, dla mnie jest niczym innym tylko tragifarsą, doskonale zobrazowaną przez Gombrowicza, pisarza wręcz znienawidzonego przez prawicę i szerzej konserwatystów: „Jak to nie zachwyca Gałkiewicza, jeśli tysiąc razy tłumaczyłem Gałkiewiczowi, że go zachwyca”. Cytat dotyczył Słowackiego, który wielkim poetą był i rzeczywiście był, natomiast Tokarczuk w czasach Gombrowicza nie załapałaby się na sekretarkę Rodziewiczówny, mimo to wbijanie zachwytu do głów Gałkiewiczów trwa i przemysłowa skala tego projektu zaczyna przypominać pieśni junaków na placu budowy „Nowej Huty”.
W zjawisku nie ma nic nowego, od lat wylewa się ta sama indoktrynacja przez autorytet, jakakolwiek elementarna prawda, na przykład to, że Jaruzelski był bandziorem strzelającym do Polaków, zderzała się z „wybitnymi”: pisarzami, profesorami, no i oczywiście „naszym noblistą, jedynym Polakiem rozpoznawalnym w świecie”. Polakowi zbliżającemu się do pięćdziesiątki bardzo trudno uniknąć skojarzenia, że oto na naszych oczach w medialnej „Nowej Hucie” wykuwa się zupełnie nowiutki stalowy „Bolek”. Oczywiście nie będę z siebie robił Żakowskiego, czy samej Tokarczuk i nie napiszę, że Tokarczuk niczym Broniewski wykuwa stalinizm albo poziomem intelektualnym zrównuje się z Wałęsą. Nie, to akurat bzdury, Tokarczuk nie jest imbecylem i chociaż politycznie zanurzyła się w najbardziej lewackim nurcie, to jednak nie to samo, co ma na sumieniu inna noblista „Szymborska”.
Niestety cała reszta się zgadza, Tokarczuk od ogłoszenia wyników w kategorii Nobel literacki, natychmiast została wrzucona na warsztat i poddana obróbce, której końcowym produktem ma być „niepodważalny autorytet”. Wicie, rozumiecie, towarzysze, przyjdzie jakiś frajer i powie, że przypisywanie zbrodni holokaustu Polkom to histeryczne kłamstwo i wtedy Monika Olejnik albo Anita Werner wypali: „Proszę pana, może najpierw zapozna się pan z dorobkiem wielkiej Polki, naszej noblistki Olgi Tokarczuk, która przepięknie i dramatycznie opisała tę haniebną skazę na naszej historii”. I tak dalej i tym podobnie, od lat to samo, w taki sam sposób i ciągle działa. Na szczęście już nie z taką siłą, bo Internet jak zwykle daje odpór, stąd też ta cała komedia z blokowaniem Użytkowników Twittera przez ekipę obsługującą konto Tokarczuk, ale bez złudzeń, ona będzie drugim Bolkiem, już jest.
Najważniejsi politycy obecnie sprawujący władzę i osoby publiczne, które mają coś do stracenia, są po gombrowiczowsku „upupiani”, co więcej ich położenie jest beznadziejne. Piotr Gliński chciał być przez chwilę Gałkiewiczem i powiedział prawdę, że przez ramotę Tokarczuk nie da się przebrnąć, po prostu nie zachwyca. Co się z nim stało i jak został za uszy pociągnięty do kąta z grochem, wszyscy widzieliśmy. Dlatego mam jedną podpowiedź dla wszystkich „prostych ludzi”, co to „o literaturze nie mają pojęcia”. Nie dajcie sobie wmówić przynajmniej jednego, że tu o literaturę chodzi i że Tokarczuk jest wielką pisarką. Przynajmniej tego jednego!