"Rola chamów-celebrytów w decyzjach politycznych Polaków jest żadna" - pisze Matka Kurka (Piotr Wielgucki) na łamach strony Kontrowersje.net.
Teraz tak jest, ale nie zawsze tak było. Celebryci wszelkiej maści mieli olbrzymi wpływ na życie polityczne w Polsce i wcale nie dotyczy to ostatnich lat, ale czasów niemal zamierzchłych. Po 1989 roku rola celebrytów była największa i wystarczy sobie przejrzeć stare gazety, aby zrozumieć, że to nie XXI wiek urodził potworka zwanego celebrytą. Niemal do wszystkich kampanii politycznych zostali zaprzęgnięci „znani i lubiani” szczególnie było to widać w kampanii prezydenckiej, gdzie Wałęsa miał się zmierzyć z Mazowieckim, a tak naprawdę, ku zaskoczeniu celebrytów właśnie, bił się z podrzuconym przez KGB peruwiańskim Stanem Tymińskim.
Ludzie, którzy zwracali uwagę, że nawet takie produkcje jak „Uprowadzenie Agaty” były częścią politycznej indoktrynacji dostawali po głowie wyzwiskami, z „oszołomem” na czele. W żadnym wypadku nie zmienia to celności tej oceny, dokładnie tak było, wykorzystywano wizerunki, przede wszystkim lubianych aktorów, do prania mózgów Polakom. Działał prosty mechanizm emocjonalny, Janek z „Czterech pancernych”, Franek Dolas z ulubionej komedii i tak dalej. Kto się nie bawił za dzieciaka w „Czterech pancernych”, kto się nie wychowywał na „Jak rozpętałem II Wojnę Światową”, czy innej „Seksmisji”. Całe pokolenia w szarzyźnie PRL-u zapamiętały, co podawała telewizja i jeśli tylko nie bełkotał I Sekretarz KC PZPR, to Polacy przyklejali twarze do ekranów telewizorów. Dodatkowo trzeba wskazać na jeszcze jedną okoliczność, otóż Polacy po 1989 roku byli dziećmi we mgle i dało im się przy pomocy reklamy podpieranej kolorowymi opakowaniami wcisnąć wszystko.
Pamiętam doskonale, gdy na targowiskach i w sklepach królowały najpodlejszej jakości napoje gazowane i margaryny. Paskudztwo, którego dziś nikt by nie ruszył, ale sprzedawało się doskonale, bo się mieniło kolorami i zamiast butelki 0,5 litra, lano tę breję do 1,5 litrowych plastików z litrem „gratis”. Polacy w każdej dziedzinie zachłystywali się zachodnim blichtrem, a kto jak nie peerelowska „elita” od lat ten blichtr znała i z „Pewexów” i zagranicznych wojaży. Oni potrafili się w zachodnim świecie poruszać od lat i tym robili wrażenie na reszcie szaraczków. Gdy człowiek całe życie chodził do sklepów „Społem”, żeby dostać kawałek pasztetowej zwiniętej w szary papier, to paleta barw sprowadzona „z Zachodu” czyniła cuda. Dokładnie tak sprzedano Tymińskiego i potem Kwaśniewskiego, który z towarzysza w tanim garniturze, przerobił się na światowca.
Ostanie dwa wielkie zrywy celebrytów w politycznej batalii miały miejsce w 2007 i 2015 roku, z tym że tylko ten pierwszy zryw miał znaczenie i pomógł PO wygrać, natomiast drugi pogrzebał i Komorowskiego i celebrytów. Oczywiście posługuję się dużym skrótem, wszak do dziś twarze Olbrychskiego, Stuhra, czy Owsiaka są wykorzystywane w polityce, ale bez większego skutku. Co się zatem takiego stało, że tak dobrze żarło i nagle zdechło? Polacy są obywatelami świata, to się stało, w największym skrócie. Na nikim nie robi dziś wrażenia, nie tylko kolorowa margaryna, ale najnowszy „Ajfon”, dostępny na każdym rogu i w kolejkach do „Pewex” nie trzeba się ustawiać. Polacy zrozumieli czym jest reklama i jak działają te wszystkie telewizyjne sztuczki, w których biel jest bielsza niż zwykle, a łupież znika jak tylko zobaczy butelkę magicznego szamponu. I wreszcie radykalnie zmienił się system komunikacji, z monologu na interakcję.
Obecnie każdy może się zalogować do Internetu i anonimowo albo pod nazwiskiem nawrzucać celebrycie. Jest to broń tak skutecznie obnażająca pustkę tych aktorów do wynajęcia, że w desperacji stworzono: „hejt” i „mowę nienawiści”, aby zdeprecjonować bezlitosną krytykę. Internet pokazał, że celebryta nie różni się niczym od przeciętnego Kowalskiego, a w wielu przypadkach po prostu jest głupszy i mniej utalentowany, co boli najbardziej. Dlatego z pełnym spokojem patrzę na wyczyny takich chamów, jak Opania, Stuhrów dwóch, czy innego Olbrychskiego. Ich działania i słowa przynoszą odwrotny skutek, bo to już nie te czasy, nie ta Polska i nie ci Polacy.
Matka Kurka