"Niech samorządowcy, którzy tak buńczucznie zapowiadają, że złamią prawo i uniemożliwią przeprowadzenie wyborów prezydenckich, liczą się z tym, że stracą swoje stanowiska" - powiedział szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki. Na antenie Radia Kraków ostro skrytykował histeryczne głosy opozycji ws. koronawirusa i wyborów prezydenckich.
Jak powiedział Terlecki, wybory prezydenckie 10 maja zostaną przeprowadzone, jeżeli epidemia zacznie słabnąć. Jeżeli nie, to wówczas zapadną stosowne decyzje.
"To nie są decyzje na dziś. Uważam za idiotyzm, a także działanie całkowicie antydemokratyczne - deklaracje wzywające do bojkotu wyborów, co Platforma zdaje się ogłasza" - powiedział Terlecki.
Tymczasem w niedzielę kandydatka PO Małgorzata Kidawa-Błońska ogłosiła, że zawiesza swoją kampanię prezydencką, twierdząc przy tym, że wyborów 10 maja nie powinno być. Wezwała obywateli do bojkotu, jeżeli by się jednak odybyły. Zapowiedziała też, że mimo zawieszenia kampanii nie wycofa się ze startu w wyborach.
Część samorządowców twierdziła tymczasem, że nie podpiszą zarządzeń wskazujących osoby odpowiedzialn za pracę przy wyborach.
"To nie jest tak, że samorząd może sobie działać poza prawem obowiązującym w Polsce. Oczywiste jest, że są odpowiednie przepisy, które umożliwiają postępowanie wobec takich osób, które zechcą ustawić się ponad prawem, czy poza prawem, łącznie z możliwością wyznaczenia komisarzy" - powiedział Terlecki.
Sprzeciw wobec organizacji wyborów wyrazili już prezydenci Warszawy, Wrocławia, Gdyni, Sopotu, Będzina, Sosnowca czy Ciechanowa.
bsw/niezalezna.pl