W środku wakacji minister edukacji narodowej Barbara Nowacka, nie osiągając wymaganego ustawą porozumienia z Kościołami i związkami wyznaniowymi, wydała rozporządzenie zmieniające zasady nauczania religii w szkołach publicznych. Zakłada ono możliwość łączenia dzieci z różnych roczników w większe grupy. Sprawą zajął się Trybunał Konstytucyjny, który wydał postanowienie zabezpieczające, zawieszając stosowanie rozporządzenia do czasu wydania ostatecznego orzeczenia w tej sprawie. Resort jednak decyzję TK zignorował, podważając status sądu konstytucyjnego. Teraz MEN idzie jeszcze dalej i zapowiada rozporządzenie, w ramach którego skróci nauczanie religii do jednej godziny tygodniowo na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej.

Działania minister Nowackiej skomentował w audycji „OFF Czarek” na antenie TOK FM prof. Paweł Borecki.

- „Nie podoba mi się ze względów proceduralnych (sposób jego wydania), słabą legislację, czyli technikę prawotwórczą zastosowaną przez MEN, a także ze względu na jego treść i wymowę”

- powiedział prawnik o rozporządzeniu szefowej MEN z lipca.

Przypomniał, że zgodnie z art. 12 ust. 2 ustawie o systemie oświaty, nie można wydać takiego rozporządzenia bez porozumienia z Kościołem. Oznacza to, że „jeżeli jest sprzeciw zainteresowanych Kościołów, to się nie zmienia tego rozporządzenia”.

Prawnik zwrócił uwagę, że mimo laicyzacji społeczeństwa, „nadal znaczna część Polaków należy do Kościołów, związków wyznaniowych i co tydzień chodzą na nabożeństwa”.

- „A Kościoły chcą rozmawiać. Tylko ta rozmowa musi być realna”

- podkreślił.

Takiej woli jednak nie ma po stronie rządzących.

- „Zresztą pani minister dała temu wyraz w pewnej komercyjnej stacji telewizyjnej. Bo zwraca się do przedstawicieli Episkopatu panowie, panowie biskupi. A jakby się biskupi do pani ministry zwrócili: Słuchaj, kobieto to jak ona by się czuła? Przecież takie podejście nie świadczy o chęci wypracowania jakiegoś wspólnego stanowiska. Chyba że chce się wyprowadzić drugą stronę z równowagi, żeby zerwała rozmowy, a potem ją oskarżyć”

- zauważył prof. Borecki.

Zaznaczył przy tym, że same Kościoły „nie złożyły postulatów zaporowych”, wyrażając gotowość do kompromisów.