Zgodnie z zapisami Umowy Społecznej dot. transformacji sektora górnictwa węgla kamiennego, Elektrownia Rybnik miała działać do 2030 roku. Władze przyjęły jednak plan przyśpieszonej likwidacji, który zakłada, że produkcja energii z ostatnich czterech bloków węglowych zakończy się pod koniec przyszłego roku.

- „Ta decyzja jest szkodliwa dla nas, dla miasta i dla regionu. Staniemy się drugim Wałbrzychem. Musimy bronić swojego regionu, swoich rodzin i miejsc pracy”

- podkreślał 26 września, w czasie pikiety przed Urzędem Miasta, przewodniczący „Solidarności” w elektrowni Ireneusz Oleksik.

Swoje argumenty związkowcy zaprezentowali w czasie obrad Rady Miasta.

- „W Elektrowni jest to ponad 500 miejsc pracy. Przy elektrowni znajduje się wiele współpracujących z nią firm i zakładów, które również przestaną istnieć, ponieważ ich usługi opierają się głównie o zlecenia uzyskiwane z naszej elektrowni”

- zauważył Oleksik.

Apel do premiera Donalda Tuska wystosowali w tej sprawie rybniccy radni, którzy wskazują na kluczową rolę elektrowni dla bezpieczeństwa energetycznego regionu.