Brzmi to następująco: "Amerykańscy negocjatorzy nie mogą zrozumieć, że dla nas stawką nie jest terytorium, tylko nasze istnienie. I jeżeli już musimy umrzeć, to o wiele lepiej umierać pod ukraińską flagą na wschodniej Ukrainie niż pod rosyjską flagą umierać gdzieś we wschodniej Polsce."

Piekar tutaj porusza ciekawy temat. W Polsce często o wojnie na Ukrianie myśli się w kategoriach wygranej - przegranej. Ale tak czy inaczej czy Ukraina upadnie czy przetrwa w jakiś sposób wojna się po prostu zakończy. Kapitulacja - też koniec wojny. Ale przecież tak nie jest. Dla Ukraińców kapitulacja w rzeczywistości oznacza - ostre represje, czystki, deportacje, a pózniej dla tych kto zostanie - przymusowa mobilizacja i do przodu - szturmować Suwałki, Wilno, Lublin.

Dla tych kogo Moskwa uważa za zepsutych Rosjan, których trzeba wyleczyć, wojna kapitulacją się nie kończy. W armii ukraińskiej wymorduje się ochotników i oficerów - patriotów ale zawsze się znajdzie się kilku zdrajców lub weżmie się rodziny kilku generałów jako zakładników i sformuje się z tej masy ukraińskich "mobików" z doświadczeniem bojowym kolejne rosyjskie dywizje i korpusy dla nowych wojen na zachodzie. Rosjanie mają w tych sprawach duże doświadczenie.