„Jest bardzo źle. Apokalipsa, armagedon, tsunami, które przeszło przez nasze gminy, to są określenia, które chyba najlepiej oddają naszą aktualną rzeczywistość” – mówił burmistrz Lądka-Zdroju w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej”.
„W mieście wzdłuż koryta rzeki mamy wszystko praktycznie do remontu. Cały czas podkreślam, że to są miejscowości, miasta i wsie lokowane na prawie niemieckim wzdłuż koryta rzeki. Więc większość zabudowy leżało tutaj bardzo blisko tej rzeki. To jest coś niewiarygodnego. Partery, część budynków będzie do rozbiórki. Część będzie do kapitalnego remontu. Skala potrzeb jest ogromna, nie mówiąc o całej infrastrukturze, o drogach, kanalizacji, oczyszczalniach, obiektach użyteczności publicznej” – powiedział Tomasz Nowicki.
Burmistrz zrujnowanego miasta wyraził nadzieję, że większość mieszkańców, którzy stracili swoje domy i dobytek życia, a zostali tymczasowo ulokowani w pensjonatach – będą chcieli pozostać w przyszłości w Lądku-Zdroju.
„Takiej skali zniszczeń nie mieliśmy chyba po II wojnie światowej nigdy na terenie naszego kraju. Nie tylko na Ziemi Kłodzkiej. Dlatego wysyłałem apel, żeby pomóc nam zorganizować tutaj profesjonalny sztab, biorąc pod uwagę, że ta sytuacja bardziej przypomina wojnę, niż taki kataklizm związany z żywiołem” – stwierdził Nowicki.
Pytany o wstępne oszacowanie poniesionych przez miasto strat w wyniku kataklizmu, burmistrz Lądka-Zdroju podkreślił, że „będziemy mówili o setkach milionów złotych w przypadku naszego miasta, jeśli nie o znacznie wyższych kwotach”.