W piątek doszło do kolejnej kompromitacji komisji ds. Pegasusa, która kontynuuje swoje działania, mimo iż Trybunał Konstytucyjny orzekł, że została powołana niezgodnie z Konstytucją. Z uwagi na orzeczenie TK, były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro odmawiał dobrowolnego stawienia się przed komisją. Ta więc wniosła o jego przymusowe doprowadzenie. W piątek policja doprowadziła posła Ziobrę, ale w tym momencie komisja postanowiła zakończyć posiedzenie i zawnioskować o 30-dniowy areszt wobec polityka. „Szybko kończymy, bo zaraz tu wejdzie” – miał wedle relacji obecnego na posiedzeniu komisji posła Przemysława Wiplera powiedzieć jeden z członków reprezentujących większość sejmową, kiedy do komisji dotarła informacja, że poseł Ziobro jest już w Sejmie.

Przed wylotem do Estonii, dziennikarze pytali dziś o te wydarzenia marszałka Sejmu Szymona Hołownię.

- „Jeśli chodzi o wniosek dotyczący 30 dni aresztu dla Ziobry, to procedura zajmie tygodnie, jeśli nie miesiące”

- ocenił.

Wskazał, że komisja skierowała wniosek do prokuratora generalnego, który będzie musiał przekazać go do Sejmu, a wówczas najpierw zajmie się nim komisja i dopiero po zajęciu przez nią stanowiska Sejm będzie mógł wyrazić zgodę na areszt. Następnie o areszcie będzie musiał zdecydować sąd.

- „Cena niepoczekania na pana Ziobrę tych 10 minut, to będzie kilka tygodni, jeśli nie - mam nadzieję - kilka miesięcy, kiedy ten serial będzie kontynuowany”

- powiedział Hołownia.

Dlatego, w ocenie lidera Polski 2050 „komisja powinna poczekać”.

- „Uważam, że te 10 minut nie zrobiłoby różnicy”

- stwierdził.