Sceny jak z gangsterskiego filmu. Podejrzany wychodzi z aresztu dzięki prawnym kruczkom, zasłaniając się wątpliwym immunitetem. Na stróży prawa spada lawina krytyki, publiczność jest rozczarowana. W walce z przestępczością zdarzają się i takie momenty” – napisał w mediach społecznościowych Donald Tusk.

„Ale jedenaście zarzutów, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej, nie znika. To nie jest koniec filmu. Państwo prawa ma same zalety, oprócz jednej: nie jest proste i tak jak w gangsterskich filmach, źli też potrafią to wykorzystać. Ale tylko na krótki czas” – dodał lider Platformy Obywatelskiej.

Zdaniem szefa Koalicji 13 grudnia prokuratura, o której kompromitacji mówi nawet Roman Giertych – „dobrze wykonała swoją robotę, gromadząc rzetelne dowody”.

„A więc: co się odwlecze, to nie uciecze” – grozi Tusk w końcowym zdaniu swego wpisu posłowi Romanowskiemu.

Na reakcję obrońcy prawnego posła Suwerennej Polski, mecenasa Bartosza Lewandowskiego nie trzeba było długo czekać.

„Panie Premierze bardzo mi przykro, ale za ten wpis pan poseł Marcin Romanowski podjął decyzję o pozwaniu Pana na naruszenie jego dóbr osobistych” – odpowiedział prezesowi rady ministrów mec. Lewandowski.

Mecenas podkreślił, że Romanowski nie jest wbrew sugestiom Tuska „podejrzanym” o żadne przestępstwa i - tym bardziej - nie jest podejrzanym o udział w „zorganizowanej grupie przestępczej”, która stanowi wyłącznie wyraz pewnych życzeń strony rządowej”.

„Do skutecznego przedstawienia zarzutów nie doszło z uwagi na zlekceważenie przez Prokuraturę podległą Prokuratorowi Generalnemu Adamowi Bodnarowi immunitetu członka Zgromadzenia Parlamentarnego najbardziej znanej organizacji zajmującej się prawami człowieka w Europie” – tłumaczył szefowi PO prawnik.

Puentując swój wpis zmieszczony w social mediach, mec. Bartosz Lewandowski życzył komentującemu z oddali sprawę posła Romanowskiego, przebywającemu na urlopie Tuskowi – „udanego wypoczynku”.