· Sprawa dotyczyła pozwu organizacji, która oskarżyła redakcję o naruszenie jej dóbr osobistych.
· Naruszenie miało polegać na opublikowaniu artykułu, w którym porównywano wydawnictwo i działalność organizacji do pedofilii i działalności pedofilskiej.
· Po orzeczeniach w kilku instancjach, obejmujących m.in. orzeczenie Sądu Najwyższego, sprawa trafiła na wokandę Trybunału Konstytucyjnego.
· Trybunał Konstytucyjny oddalił skargę, zaznaczając, iż należy odróżnić krytykę idei i wytworów ludzkiego umysłu od krytyki osób.
· Trybunał podkreślił także, iż demokratyczny dyskurs wymaga od państwa, aby zapewniało przestrzeń różnym, sprzecznym opiniom. Państwo nie powinno również utrudniać publicznej debaty za pomocą prawa.
Kontrowersyjna książka
We wrześniu 2020 r. działająca na Węgrzech organizacja LGBT opublikowała zbiór bajek dla dzieci zawierający wątki homoseksualne. W związku z tym, jedna z gazet zamieściła na swej stronie internetowej artykuł krytycznie oceniający ten zbiór, stwierdzając, iż zasługuje on na podobną oceną jak pedofilia, a samo stowarzyszenie, które wydało tę publikację porównano do organizacji pedofilskiej.
Po ukazaniu się artykułu stowarzyszenie złożyło pozew przeciwko gazecie, zarzucając jej naruszenie dóbr osobistych i prawa do ochrony dobrego imienia stowarzyszenia. Orzekający w pierwszej instancji Stołeczny Sąd Okręgowy przychylił się do pozwu, nakazując pozwanemu wyrażenie skruchy poprzez opublikowanie sprostowania oraz zasądzając zapłatę zadośćuczynienia pieniężnego na rzecz powoda.
W efekcie apelacji pozwanego, sprawa trafiła na wokandę Stołecznego Sądu Apelacyjnego. Ten zmienił orzeczenie sądu pierwszej instancji i oddalił powództwo. W ocenie sądu odwoławczego, krytyczny artykuł należy oceniać analizując całą jego treść i bezpośredni kontekst skarżonych wypowiedzi. W związku z tym, treść tekstu stanowi wyrażenie osądu wartościującego na temat budzący poważne kontrowersje społeczne. Wypowiedzi te, mimo swojego prowokacyjnego charakteru i wyolbrzymień, korzystają z ochrony wolności słowa. Dlatego też, w opinii sądu, twierdzenie pozwanego, że istnieje podobieństwo między publikacją stowarzyszenia a pedofilią, nie może podlegać ocenie opartej na wartościach.
W odpowiedzi na wyrok, stowarzyszenie złożyło skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, który utrzymał go w mocy. Uzasadniając swą decyzję, Sąd Najwyższy zauważył, iż tematyka artykułu pozwanego dotyczyła sprawy budzącej publiczne i społeczne zainteresowanie oraz pozwany zawarł w nim osąd wartościujący. Sąd Najwyższy, analizując treść informacyjną zaskarżonego przekazu, w świetle postrzegania go przez społeczeństwo, zwrócił uwagę, iż autor artykułu nie twierdzi, że skarżący promuje pedofilię, tylko to, że, w opinii autora, prezentującą homoseksualizm publikację dla dzieci należy przedstawiać w taki sam sposób, jak pedofilię. Istotą tego przekazu było bowiem stwierdzenie, iż „uwrażliwianie” jest tak samo niepożądane i niebezpieczne dla danej grupy wiekowej, jak pedofilia.
Sprawa trafia do Trybunału
Następnie stowarzyszenie złożyło skargę konstytucyjną do Trybunału Konstytucyjnego, zaskarżając wyrok Sądu Najwyższego. Skarżący zarzucał Sądowi Najwyższemu naruszenie m.in. art. VI ust. 1 Konstytucji Węgier, zgodnie z którym „każdy ma prawo do poszanowania przez innych jego życia osobistego oraz rodzinnego, miru domowego, kontaktów osobistych i dobrego imienia”. Naruszenie to miało polegać na niekonstytucyjnym rozszerzeniu granic chronionej wypowiedzi poprzez dopuszczenie do publikacji, która łączy działalność stowarzyszenia z pedofilią, a takowej nigdy, w żadnej formie stowarzyszenie nie popierało. Tak więc, w opinii skarżącego, zawarte w artykule twierdzenia nigdy nie miały żadnych głębszych ani hipotetycznych podstaw faktycznych.
Trybunał Konstytucyjny podkreślił, iż skarga podnosi istotne pytanie konstytucyjne, odnoszące się do ważnego problemu dotyczącego zasad kolizji pomiędzy prawem do wyrażania opinii a ochroną dóbr osobistych, w kontekście dyskusji na temat społecznie istotny. W efekcie Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że skarga jest bezzasadna.
Argumentując swoje stanowisko Trybunał zaznacza, że wynikające z art. VI ust. 1 Konstytucji prawo do poszanowania życia prywatnego obejmuje swym zakresem prawo do ochrony dobrego imienia. Tak więc zainteresowani mogą występować w interesie ochrony dóbr osobistych przed atakami werbalnymi, jako że prawo to podlega konstytucyjnej ochronie.
W dalszej części swego wywodu, Trybunał zwrócił uwagę na istotny problem, jakim bez wątpienia jest potrzeba odpowiedniego zbalansowania dwóch ważnych wartości, czyli wolności wypowiedzi i prawa do dobrego imienia. W tym miejscu Trybunał odwołał się do swego orzecznictwa i wypracowanego w jego ramach testu, ustalającego kryteria, dzięki którym można dokonać oceny kolizji między wolnością wypowiedzi a prawem do ochrony dóbr osobistych.
Pierwszym etapem tego testu jest zbadanie, czy dany przekaz ma związek ze swobodną dyskusją w sprawach publicznych. Następnie sąd musi rozstrzygnąć, czy wspomniany przekaz stanowi stwierdzenie faktu czy osąd wartościujący. Finalnie, należy ocenić ten przekaz pod kątem tego, czy przekroczył on granice swobody wypowiedzi.
W pierwszej kolejności zbadano zatem, czy skarżony artykuł stanowił wypowiedź w sprawie publicznej i czy w z związku z tym podlega wyższemu poziomowi ochrony. Zgodnie bowiem z wcześniejszym orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego, kwestie debaty publicznej podlegają szczególnej ocenie, a w takich przypadkach wolność wypowiedzi może być ograniczona jedynie w węższym zakresie. Odpowiedź na postawioną kwestię brzmi twierdząco. W opinii Trybunału, omawiany przekaz miał również charakter osądu wartościującego, a nie stwierdzenia faktu. Wynika to bowiem z okoliczności, iż autor artykułu porównywał zbiór bajek, jak i działalność stowarzyszenia, do treści i działań, nie stwierdzając jednak, że skarżący prowadzi działalność pedofilską czy do takowej zachęca.
Książki nie mają godności ludzkiej
Kluczowa jest natomiast odpowiedź na kwestię trzecią, to znaczy pytanie, czy przekaz zawarty w artykule wyczerpywał znamiona naruszenia godności ludzkiej, które nie jest już objęte swobodą wypowiedzi. W tej sprawie Trybunał oparł się na założeniu, iż należy odróżnić krytykę idei i wytwórców ludzkiego umysłu od krytyki osób. Swoje stanowisko Trybunał uzasadnił twierdzeniem, że wszelkie idee, niezależnie od ducha epoki, podlegają swobodnej krytyce, nawet tej zdecydowanie krytycznej. Przedmiotem tej krytyki mogą być jakiekolwiek formy przekazu, w tym m.in. publikacje, inne treści pisane, czy obrazy.
„Demokratyczny dyskurs wymaga od państwa, aby zapewniało przestrzeń różnym, sprzecznym opiniom i nie utrudniało ich za pomocą narzędzi ustawodawczych i wykonywania prawa. Debaty te powinny być ograniczane tylko w najbardziej ekstremalnych przypadkach: ani książki, ani idee nie mają żadnej ludzkiej godności, wobec której należałoby ograniczać wolność słowa” – podkreślił Trybunał.
Dlatego też Trybunał podzielił stanowisko Sądu Najwyższego, mówiące, że krytyka autora artykułu odnosząca się do zbioru bajek korzysta z ochrony wolności wypowiedzi, jako że wytwory ludzkiego umysłu nie posiadają dóbr osobistych. Z art. 6 Konstytucji nie można wyprowadzić więc zakazu krytyki książki lub ideologii.
Jednocześnie Trybunał zaznaczył, iż krytyka autora artykułu, jako negatywny osąd wartościujący, odnosiła się nie tylko do książki, ale również do skarżącego stowarzyszenia. Jest ono bowiem podmiotem ochrony dóbr osobistych. Trybunał zauważył jednak, w ślad za sądem niższej instancji, że kwestia ta powinna być oceniana w świetle całego tekstu i jego kontekstu. Na tej podstawie można wywnioskować, iż przekaz odnosił się nie ogólnie do skarżącego stowarzyszenia, lecz pozostawał w ścisłym związku ze stanowiącą przedmiot artykułu książką. Tak więc omawiana krytyka kierowana było nie do samego stowarzyszenia, ale do jego działalności związanej z wspomnianym zbiorem bajek. Dlatego nie można stwierdzić, że zaskarżone orzeczenie nie uwzględnia zawartego w art. VI ust. 1 Konstytucji prawa.
- Omawiany wyrok jest interesujący pod względem zaprezentowanej argumentacji prawniczej, jako że opiera się na rozróżnieniu szeroko rozumianej krytyki idei i wytworów tej idei od krytyki osób. W opinii węgierskiego Trybunału Konstytucyjnego, państwo ma obowiązek zapewnienia przestrzeni dla publicznej debaty, także tej odnoszącej się do kontrowersyjnych tematów, takich jak np. homoseksualizm. Prawo do wyrażania poglądów w komentowanym przypadku zostało ujęte bardzo szeroko, co tylko może cieszyć. Należy bowiem pamiętać, iż w ostatnim czasie w wielu krajach zachodniego świata mieliśmy do czynienia z przypadkami o charakterze cenzury, co tyczy się zwłaszcza negatywnej oceny ideologii gender. Przykładem tego może być zawieszenie w prawach ucznia i usunięcie ze szkoły 16-letniego Kanadyjczyka, który stwierdził, iż istnieją tylko dwie płcie, co miało miejsce w listopadzie zeszłego roku – wskazał Patryk Ignaszczak, analityk Ordo Iuris.