Cała sprawa ma swój początek 10 kwietnia, kiedy to „aktywista” Zbigniew Komosa złożył wieniec przed pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej. Ów „aktywista” co miesiąc składa przed pomnikiem wieniec z tabliczką, na której znajduje się napis obwiniający Lecha Kaczyńskiego za katastrofę smoleńską i śmierć osób znajdujących się wówczas na pokładzie prezydenckiego Tupolewa.

W tym roku wieniec ten został osobiście zdekompletowany przez obecnego na miejscu Jarosława Kaczyńskiego. „Aktywista” Komosa poszedł ze sprawą na Policję, gdzie oświadczył, że wieniec war był 800 złotych. To z kolei oznacza, że sprawa miałaby zostać potraktowana jako przestępstwo, a nie wykroczenie.

Ostatecznie jednak, z braku jakichkolwiek dowodów na tak dużą wartość wieńca, wieniec ten wyceniono na kwotę 400 złotych, a sprawę umorzono.

Teraz jednak, jak donosi RMF FM, wniosek o odebranie Jarosławowi Kaczyńskiemu immunitetu i tak trafił do Sejmu.

„Aż musiałem dokładnie sprawdzić czy to nie żart. PJK zabrał wieniec z oczywistą prowokacją i napisem: „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach” – napisał na ten temat Patryk Jaki.

„To tak jakby ktoś w miejscu pamięci Waszej najbliższej osoby wstawił napis kłamliwie oskarżający ją o morderstwo. Każdy by to zabrał. I zamiast karać prowokatorów, każde się ofiarę. I teraz policja i Ekipa Białoruska(ta od oddania Łukaszence Bialackiego i słynnego wjazdu do Wprost) która rządzi w NeoProkuraturze uznała, że wobec Grodzkiego (250 osób zeznało o łapówkach) skręcają sprawę i nie będzie wniosku o uchylenie imunitetu a wobec PJK za kwiaty będzie. Tusk i Bodnarowcy robią z państwa pośmiewisko” – głosi dalsza część wpisu Jakiego.