Prezydent Donald Trump przeprowadził wczoraj rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem, którą określił jako „długą i bardzo owocną”. Przekazał, że wspólnie z Putinem zgodzili się „współpracować bardzo blisko” w celu zakończenia wojny na Ukrainie. Wkrótce ma też dojść do osobistego spotkania Trumpa z Putinem. Wcześniej sekretarz obrony USA Pete Hegseth stwierdził w Brukseli, że członkostwo Ukrainy w NATO jest „nierealne”, a powrót do granic sprzed 2014 roku to „nierealistyczny cel”.
Komentując rozmowę Trumpa z Putinem, „Washington Post” stwierdza, że ukazuje ona „pogłębiający się sojusz między tymi dwoma politykami, który z pewnością niepokoi ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego”.
- „Rozmowa musiała zdenerwować Kijów, ponieważ Joe Biden jak mantrę powtarzał, że przed każdym kontaktem z Kremlem należy ściśle koordynować działania ze stroną ukraińską. Tym razem Trump rozmawiał najpierw z Putinem, a następnie zadzwonił do Zełenskiego”
- czytamy.
Amerykański dziennik zauważa, że w ten sposób swój cel zrealizował Putin, który od dawna zabiegał o bezpośrednie negocjacje z Waszyngtonem. W ocenie dziennikarzy, Putin osiągnął „przełom”, kończąc „niemal trzyletnią izolację narzuconą przez administrację Bidena”.
- „Trump przedstawił niewiele konkretnych wskazówek dotyczących tego, jak osiągnąć przełom, prowadzący do wstrzymania ognia. Niektórzy światowi przywódcy obawiają się (jednak), że prezydent USA może zmusić Kijów o porozumienia, które da Moskwie czas na odpoczynek, dozbrojenie i kolejny atak”
- zauważają autorzy.