Były minister sprawiedliwości jest podejrzanym w śledztwie dot. domniemanych nieprawidłowości przy wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości. 9 grudnia sąd zgodził się na jego tymczasowe aresztowanie, jednak od tej pory policji nie udało się zatrzymać parlamentarzysty. Dziś jego adwokat Bartosz Lewandowski przekazał, że poseł został objęty ochroną międzynarodową na Węgrzech.

Sam Romanowski do sprawy odniósł się na antenie Telewizji wPolsce24.

- „Przede wszystkim zostałem uznany za osobę, której grożą prześladowania polityczne w Polsce pod rządami Koalicji 13 Grudnia, że mamy do czynienia z całą serią represji politycznych. Właśnie w tym wniosku przedstawiłem taki obszerny opis tego, co się dzieje w kontekście łamania praworządności w Polsce. Mowa tu w pierwszej kolejności o przejęciu siłowym telewizji publicznej, prokuratury, władz kierownictw sądów. W mojej sprawie związanej z Funduszem Sprawiedliwości, do jakich nieprawidłowości, wręcz przestępstw dochodziło. I zakładam, że to było decydujące, tak to komunikuje strona węgierska”

- powiedział.

- „Bo rzeczywiście w tej sprawie dochodziło do rzeczy zupełnie niewiarygodnych. Stąd ten wniosek, to kolejne potwierdzenie ze strony państwa węgierskiego, które jest członkiem Unii Europejskiej, faktu, że w Polsce mamy do czynienia z systemowym łamaniem praworządności, że w Polsce pod rządami Tuska, Bodnara, mamy do czynienia niestety z sytuacją w której przedstawiciele partii opozycyjnych nie mogą liczyć na uczciwy proces”

- dodał.

Zapewnił, że nie zamierza „uciekać od odpowiedzialności”, ale sprawa Funduszu Sprawiedliwości „musi być wyjaśniania przed bezstronnymi, niezawisłymi, bezpartyjnymi organami wymiaru sprawiedliwości”. W jego ocenie, obecnie w Polsce te warunki nie są spełniane.