Nie brakuje głosów paniki i oburzenia. Wśród polityków i komentatorów słyszymy powtarzające się zwroty: „przerażające”, „szokujące”, „niepokojące”. W istocie mamy jednak do czynienia z kolejnym etapem realnej gry politycznej, w której liczą się interesy, a nie sentymenty.

Geopolityczna rzeczywistość a propaganda medialna

Fakt, że USA szukają sposobów na złagodzenie napięć z Rosją, nie powinien być zaskoczeniem. Amerykańska administracja ma na celu ograniczenie coraz bliższych relacji Moskwy z Chinami, Iranem i Koreą Północną – blokiem, który w przyszłości mógłby zagrozić globalnej pozycji Stanów Zjednoczonych. Tymczasem dla wielu zachodnich polityków i mediów wizja deeskalacji wojny na Ukrainie jest trudna do zaakceptowania, ponieważ kłóci się z dotychczas lansowaną narracją.

To właśnie ta rozbieżność między rzeczywistością a wieloletnią propagandą doprowadziła do tak nerwowych reakcji. Ci, którzy do tej pory budowali swoje kariery na forsowaniu określonych tez politycznych, nagle muszą skonfrontować się z faktem, że ich scenariusz może nie znaleźć odzwierciedlenia w realnych decyzjach światowych mocarstw.

Polska na marginesie wielkiej polityki?

Na tle tych wydarzeń kluczowym pytaniem pozostaje, jaką rolę w tej sytuacji pełni Polska. Historia uczy, że nasz kraj wielokrotnie był wykorzystywany jako pionek w rozgrywkach globalnych graczy. Od Konfederacji Barskiej, przez traktaty rozbiorowe, aż po układy jałtańskie – wielkie mocarstwa zawsze potrafiły zadbać o własne interesy kosztem mniejszych państw.

Jednak tym razem, po raz pierwszy od 250 lat, Polska może uniknąć roli kozła ofiarnego. Zmiany geopolityczne w świecie nie muszą oznaczać dla nas katastrofy, pod warunkiem że rządzący potrafią prowadzić politykę opartą na realnych interesach, a nie ideologicznych dogmatach.

Europa – kontynent, który zapomniał o historii?

Niepokój wśród elit europejskich wynika także z tego, że kontynent ten od lat porzucił tradycyjną politykę realną na rzecz utopijnych wizji integracji i nadzoru biurokratycznego. „Brukselscy filuci” – jak określiłby ich autor krytycznych analiz – zamiast dbać o suwerenność i siłę Europy, uczynili z niej karykaturę potęgi, której znaczenie maleje na oczach świata.

Tymczasem reszta globu, w tym Chiny, Indie czy kraje Bliskiego Wschodu, coraz mniej przejmuje się europejską histerią. Świat się zmienia, a zachodni przywódcy wydają się niezdolni do wyciągnięcia wniosków z historii.

Czas na realizm w polityce

Rozmowa Trumpa z Putinem nie jest ani końcem świata, ani zdradą Zachodu – jest jedynie kolejnym aktem w niekończącej się grze międzynarodowej. Polska, jeśli chce wyjść z tej rozgrywki obronną ręką, musi wreszcie porzucić emocjonalne reakcje i zacząć kierować się pragmatyzmem.

Nadchodzi czas, gdy zamiast histerii i niekończących się lamentów elit politycznych, potrzebna jest trzeźwa analiza i umiejętność dostosowania się do nowej rzeczywistości. Bo jak historia uczy – przetrwają tylko ci, którzy potrafią elastycznie reagować na zmieniający się świat.