W poniedziałek w Paryżu odbyło się spotkanie europejskich liderów zwołane przez Emmanuela Macrona, poświęcone bezpieczeństwu regionu i sytuacji na Ukrainie. Polskę reprezentował premier Donald Tusk. Sasin nie spodziewa się jednak wiele po tych rozmowach.

„Nie obiecuję sobie zbyt wiele po tego typu szczytach” – stwierdził polityk PiS. Przypomniał, że wojna trwa od 2014 roku, a przez lata Europa, a zwłaszcza Niemcy, prowadziły interesy z Rosją, jednocześnie deklarując wsparcie dla Ukrainy. „To się zemściło” – dodał.

Jego zdaniem Europa nie jest zdolna do prowadzenia skutecznej polityki wobec Kremla, czego dowodem były fiasko porozumień mińskich i polityka ustępstw wobec Władimira Putina.

Według Sasina, Stany Zjednoczone zdecydowały się przejąć negocjacje z Rosją, ponieważ Europa nie wykorzystała swojej szansy.

„Dobrze byłoby, żebyśmy mieli jakiś wpływ na ten proces. Jednak nie dziwię się amerykańskiej administracji, że chce tę sprawę rozwiązać we własnym zakresie” – zaznaczył. Jego zdaniem obecny rząd Polski nie ma siły przebicia w tych rozmowach, ale gdyby władzę sprawowało PiS, „nasz głos byłby dużo bardziej słyszalny”.

Sasin skrytykował także Donalda Tuska za jego wcześniejsze podejście do Rosji. Przypomniał, że jako premier i przewodniczący Rady Europejskiej Tusk był twarzą „resetu” w relacjach z Moskwą oraz nie sprzeciwiał się projektowi Nord Stream.

„To jest człowiek, który był twarzą ugłaskiwania Putina. Pełnił ważną funkcję wtedy, kiedy budowano Nord Stream, kiedy trwał romans Niemiec i całej Zachodniej Europy z Rosją. Dlatego dzisiaj powinien zamilknąć” – powiedział Sasin.

W rozmowie pojawił się także temat potencjalnego wysłania polskich żołnierzy na Ukrainę. Były wicepremier zaznaczył, że decyzja w tej sprawie będzie zależeć od wyniku nadchodzących wyborów prezydenckich.

„Jeżeli prezydentem zostanie Karol Nawrocki, to polskie wojska nie będą obecne na Ukrainie. Natomiast jeśli wygra Rafał Trzaskowski, to ja takiej pewności nie mam” – ocenił.

Jego zdaniem obóz rządzący jest „podatny na rozkazy z Zachodu, z Brukseli i Berlina”, co może oznaczać większe zaangażowanie Polski w konflikt. „My jako PiS jesteśmy przeciwnikami wysyłania polskiego wojska na Ukrainę” – podkreślił.

Sasin odniósł się także do słów wiceprezydenta USA J.D. Vance’a, który stwierdził, że największym zagrożeniem dla Europy jest ona sama. Polityk PiS zgodził się z tą oceną, wskazując na słabość unijnych instytucji i brak konsekwentnej polityki wobec Rosji.

„Jeśli to ma być porozumienie wypracowywane przez wielkie mocarstwa, to one też powinny wziąć odpowiedzialność za jego egzekwowanie” – podsumował były wicepremier.