- Myślę, że Niemcy mają plan – dodał prowadzący program redaktor.
Irons odpowiedział:
- Ja też myślę, że oni mają plan. Próbowali już dwukrotnie militarnie (zrealizować ten plan – red.) i nie wygrali i teraz próbują to zrobić ekonomicznie. Chcą pożyczać każdemu. To jest stara sztuczka, prawda? Shylock tak robił w „Kupcu Weneckim”. Pożyczać, pożyczać … pożyczać … A później powiedzieć: Teraz chcę to z powrotem. Och. Nie możesz zapłacić? To daj mi to albo tamo, oddaj mi twój dom, oddaj mi twoje życie, oddaj mi twój kraj. I myślę, że powinniśmy temu powiedzieć: Wystarczy!
Jeremy Irons to jeden z najlepszych brytyjskich aktorów. Ukończył Bristol Old Vic Theatre School. Jest też jednym z niewielu aktorów, którzy stali się popularni, pomimo tego, że grywali w filmach przeznaczonych dla szerokiej publiczności. Wyspecjalizował się w rolach ludzi z wyższych klas.
Na portalu filmweb.pl możemy o nim przeczytać:
- W 1988 r. wzbudził zachwyt brawurową rolą w filmie Davida Cronenberga „Nierozłączni”. Wcielił się tam w dwie role, Elliota Mantle i jego brata bliźniaka Beverly’ego Mantle. Kilka lat później otrzymał Oscara za swoją kreację w filmie „Druga prawda”. Jeremy Irons jest osobą, która bardzo ceni swoją prywatność. Rzadko udziela wywiadów i nigdy nie odpowiada na pytania dotyczące jego rodziny.
Odniósł się także do sytuacji gospodarczej i finansowej na świecie. Odpowiadając na pytanie, czy wie, że Portugalia jest bankrutem stwierdził:
- Wy i my, mieszkam na wyspach, wszyscy jesteśmy bankrutami. Wszyscy jesteśmy dłużni miliardy dolarów i miliardy „czegoś tam” komuś i nie zupełnie nie wiem, komu. Komuś, kto musi być naprawdę wkur..iony. Nawet sami Amerykanie są winni coś około 300 bln dolarów. Komuś. Kto to jest?
W programie został zapytany także o różnice pomiędzy krajami południa i północy Europy. Prowadzący użył w tym kontekście nawet sformułowania „wojna filozoficzna”, ale też kulturowa. Kraje północne zarzucają krajom południa, że nie chce im się pracować i dlatego stanowią one problem. Irons odpowiadając stwierdził, że ktoś wyprał nam mózgi, wmówił, że praca jest naszym powołaniem i kazał pracować od rana do wieczora. W związku z tym pracujemy za dużo, a wszystko po to, żeby mieć może wolny weekend, kiedy będziemy mogli kupić coś do jedzenia oraz jakieś najpotrzebniejsze rzeczy.
Jako przykład podał zwyczaje jakie panowały przed rewolucją przemysłową, kiedy na przykład Irlandczycy jesienią sadzili ziemniaki i czekali aż urosną na wiosnę. W tym czasie, kiedy te ziemniaki rosły oni siadali, pili, jedli, śpiewali i bawili się. Tak wyglądało ich normalne życie. Czy było w tym coś niewłaściwego? – zapytał. Tak samo, jak w Hiszpanii spanie 3 godziny w ramach sjesty określił jako „bardzo cywilizowane”.
Jan Ptasznik