Paweł Miki urodził się koło Kioto w zamożnej rodzinie w roku 1565. Miał zaledwie 5 lat, kiedy otrzymał chrzest - w Japonii w XVI w. zdarzało się to niezwykle rzadko. Kształcił się u jezuitów, do których w wieku 22 lat wstąpił. Będąc klerykiem, pomagał misjonarzom jako katechista. Po nowicjacie i studiach przemierzył niemal całą Japonię, głosząc naukę Chrystusa. Kiedy miał już otrzymać święcenia kapłańskie, w 1597 r. wybuchło prześladowanie. Aresztowano go i poddano torturom, aby wyrzekł się wiary. W więzieniu spotkał się z 23 Towarzyszami. Po torturach obwożono ich po mieście z wypisanym wyrokiem śmierci. Paweł wykorzystał okazję, by zebranym tłumom głosić Chrystusa. Więźniów umieszczono w więzieniu w pobliżu miasta Nagasaki. Dołączono do nich jeszcze dwóch chrześcijan, których aresztowano za to, że usiłowali nieść pomoc więźniom. Na naleganie prowincjała władze zgodziły się dopuścić do skazanych kapłana z sakramentami. Tę okazję wykorzystali dwaj nowicjusze, by na jego ręce złożyć śluby zakonne.
Poza miastem ustawiono 26 krzyży, na których zawieszono aresztowanych chrześcijan. Paweł Miki jeszcze z krzyża głosił zebranym poganom Chrystusa, dając wyraz swojej radości z tego, że ginie tak zaszczytną dla siebie śmiercią. Zachęcał do wytrwania także swoich Towarzyszy. Męczennicy przeszyci lancami żołnierzy dopełnili swej ofiary 5 lutego 1597 r. Są to pierwsi męczennicy Dalekiego Wschodu. Do chwały błogosławionych wyniósł ich Urban VIII w roku 1627, a do chwały świętych - Pius IX w roku 1862. Ten sam papież doprowadził ponadto do beatyfikacji kolejnych 205 męczenników japońskich, którzy ponieśli śmierć w wieku XVII.
***
Z dziejów męczeństwa świętych Pawła Miki i Towarzyszy,
spisanych przez współczesnego im autora
(rozdział 14, 109-110: Acta Sanctorum Februarii 1, 769)
Będziecie Mi świadkami
Po ustawieniu krzyży z podziwem spoglądaliśmy na stałość wszystkich, do której ich zachęcali częściowo ojciec Pasjusz, a częściowo ojciec Rodríguez. Ojciec Komisarz przez cały ten czas trwał nieporuszony z oczyma zwróconymi ku niebu. Brat Marcin na podziękowanie Bogu nucił niektóre psalmy i dodawał do nich słowa: W ręce Twoje, Panie. Brat Franciszek Blanco także głośno składał Bogu dzięki. Brat Gonsalvo bardzo głośno odmawiał modlitwę Pańską i pozdrowienie anielskie.
Brat nasz, Paweł Miki, widząc, że się na kazalnicy znalazł najbardziej zaszczytnej z wszystkich, z jakich dotąd przemawiał, ujawnił, że jest Japończykiem i członkiem Towarzystwa Jezusowego i że umiera z powodu głoszonej Ewangelii, że wreszcie dzięki Bogu składa za to niezwykłe dobrodziejstwo. I dodał następnie takie słowa: "Myślę, że nie ma wśród was ani jednego, kto by sądził, że nie powiem prawdy, kiedy już dotarłem do tej chwili w życiu. Oświadczam zatem, że nie ma żadnej innej drogi do zbawienia, jak tylko ta, której się chrześcijanie trzymają. Ponieważ ta droga mnie uczy, żeby przebaczać nieprzyjaciołom i tym wszystkim, którzy mnie obrazili, chętnie przebaczam królowi i tym wszystkim, którzy się przyczynili do mojej śmierci, i proszę ich, aby zechcieli się obmyć wodą chrztu świętego".
Od tej chwili skierował oczy na towarzyszy i zaczął im ducha dodawać w tej ostatecznej walce. Z twarzy wszystkich radość jakaś promieniała, a szczególnie z twarzy Ludwika, kiedy bowiem któryś z chrześcijan wykrzyknął, że już wkrótce będzie w raju, pełnymi radości ruchami palców i całego ciała zwrócił na siebie oczy wszystkich patrzących.
Antoni, który się znajdował obok Ludwika, wezwał najświętszego Imienia Jezusa i Maryi, a potem zanucił psalm Dzieci, wychwalajcie Pana, którego się wyuczył podczas katechez w Nagasaki; wtedy bowiem celowo daje się dzieciom psalmy niektóre do wyuczenia.
Inni wreszcie powtarzali z pogodnym obliczem "Jezus, Maryja". Niektórzy zachęcali także stojących wokoło do prowadzenia życia godnego chrześcijan i w taki i inny sposób ukazywali, że są gotowi na śmierć.
Wtedy czterej oprawcy zaczęli wyjmować miecze z pochew, używane w Japonii. Na ten przeraźliwy widok chrześcijanie wykrzyknęli: "Jezus, Maryja!" i nastąpił powszechny żałosny płacz, który dotarł aż do bram niebios. Oprawcy każdego z nich pozbawili życia w bardzo krótkim czasie, jednym lub dwoma uderzeniami.