W nocy z piątku na sobotę Sejm uchwalił zmianę Kodeksu wyborczego, umożliwiając w warunkach epidemii wzięcie udziału w wyborach przez osoby poddane kwarantannie i osoby po 60. roku życia za pomocą głosowania korespondencyjnego. Zmiany te stały się powodem do krytyki obozu władzy przez opozycję. Krytyka ze strony opozycji sama w sobie nie dziwi, dziwi natomiast, że politycy krytykują wprowadzenie zmian, które sami wcześniej proponowali.
W 2013 r. posłowie PO, a wśród nich obecna kandydatka na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska, przedstawiali propozycję zmiany Kodeksu wyborczego. Chcieli oni możliwości głosowania korespondencyjnego dla wszystkich wyborców, co ich zdaniem gwarantowałoby rzeczywistą powszechność prawa wyborczego. Politycy rządzącej wówczas partii podkreślali, że taka zmiana jest zgodna z konstytucją:
-„Głosowanie korespondencyjne to dodatkowa gwarancja powszechności prawa wyborczego. Chcemy, aby było ono dostępne dla osób, które nie miały do tej pory możliwości pójścia do lokalu wyborczego np. z powodów zawodowych. Policjanci na służbie, lekarze na dyżurach, osoby pracujące w systemie pracy weekendowej – te wszystkie osoby będą mogły skorzystać z głosowania korespondencyjnego” - mówił w 2013 roku poseł Marek Wójcik.
Celnie skomentował sprawę jeden z użytkowników Twittera, pisząc:
-„I co wtedy można było, bo rządziło PO i PSL a teraz jest zamach na demokrację, zastanówcie się”
I co kiedyś jak rządziła PO i PSL mozna bylo a teraz jak rzadzi PIS nie zastanowcie sie
— Marianka_57 (@marianka_57) March 28, 2020
kak/ Twitter, tvp.info.pl