Pamiętając cały czas o Boskim pochodzeniu Słowa Bożego, nie możemy zlekceważyć i pominąć ludzkiego autora. To zbliżenie się do niego paradoksalnie pomoże nam zbliżyć się do Boga. Żeby dobrze odczytać, co on tak naprawdę chce powiedzieć nam o Najwyższym i Jego działaniu, musimy go poznać. Musimy spróbować wejść w jego tory myślenia. Nie ulega wątpliwości, że myślał inaczej niż my, że miał niejednokrotnie mniejszą wiedzę o otaczającym go świecie. Zażyłość z Bogiem wcale nie sprawiła, że nagle zrozumiał funkcjonowanie wszechświata, budowę komórki, posiadł wiedzę geograficzną większą i głębszą niż jego pobratymcy, którzy z Bogiem nie żyli tak blisko. On dalej pozostał dzieckiem swoich czasów, swojej kultury, z wiedzą o świecie, która może nas, ludzi XXI wieku, śmieszyć. Bogu to nie przeszkadzało, bo On razem z człowiekiem wcale nie chciał napisać podręcznika do astronomii, geografii czy nawet do historii. On chciał, by człowiek ludzkim językiem opisał to, co On sam objawia mu o swoim działaniu. I tak na przykład otwieramy Księgę Jozuego i spotykamy tam stwierdzenie: „I zatrzymało się słońce, i stanął księżyc, aż pomścił się lud nad wrogami swymi. Czyż nie jest napisane w Księdze Sprawiedliwego: Zatrzymało się słońce na środku nieba i prawie cały dzień nie spieszyło się do zachodu?” (Joz 10,13). Niektórzy mogliby krzyknąć w tym momencie: „Biblia kłamie! To nie tak działają ciała niebieskie! Ha! Taka niby Boża księga, a Bóg nie wie, że to Ziemia krąży wokół Słońca?”. Gdybyśmy przyjęli, że Biblia jest podręcznikiem do astronomii, to rzeczywiście takie stwierdzenie podważałoby jej wiarygodność. Ale Biblia takim podręcznikiem nie jest. Ona objawia działanie Boga i na tym mają się skupić odbiorcy tekstu, a nie wysnuwać wnioski o funkcjonowaniu sfer niebieskich. Po prostu autorzy Księgi Jozuego mieli takie pojęcie o wszechświecie: słońce krąży po nieboskłonie i tyle. Nawet się nad tym za bardzo nie zastanawiali, po prostu nie o tym chcieli pisać. A co nam chcieli przekazać, tak opisując daną sytuację? Spróbujmy się nad tym zastanowić.

Sięgnijmy do tekstu Pisma Świętego. Znajdziemy tam opis zwycięstwa Jozuego nad wrogami, które to zwycięstwo wyraźnie jest nie zasługą waleczności Izraelitów, a raczej Boską interwencją (tu wyrażoną w zatrzymaniu słońca, a więc wydłużeniu dnia). I właśnie tu leży sedno owego opisu: Bóg, stwórca ciał niebieskich, wszechmocny, jest w stanie zrobić, co zechce, by przyjść z pomocą swojemu ludowi. Taki jest właśnie Bóg Izraela. Weźmy jeszcze pod uwagę, że Księga Jozuego została spisana kilkaset lat po osiedlaniu się plemion izraelskich w Ziemi Obiecanej. To nie jest kronika. Autor miał za zadanie przekazać, że oto Bóg walczy po stronie Izraela i kiedy przyjdzie potrzeba, jest w stanie interweniować w cudowny sposób. Jak to zrobił? Tak, jak uznał, że będzie najlepiej. Bóg zatrzymał słońce, które w mniemaniu autora krążyło wokół ziemi. Być może wyraża się w tym jeszcze chęć polemiki z poganami, którzy słońce i księżyc uznawali za bóstwa. Tu, w Księdze Jozuego, są one tylko stworzeniami podległymi Bogu. Tak ludzki autor chciał nam przekazać prawdę o Bogu, który współpracuje ze swoim ludem i jest panem wszystkich ciał niebieskich.

Kiedy więc otwieramy Biblię, pytajmy o ludzkiego autora. O to, dlaczego opisuje coś w taki właśnie sposób i jaki Bóg się z tego opisu wyłania. Pamiętajmy, że ów tajemniczy Izraelita sprzed wieków myślał zupełnie inaczej niż my. Jego nie bulwersowała przemoc na wojnie, nie widział w tym nic złego i przez myśl by mu nie przeszło, że przypisując Bogu wojenne rozkazy, wystawia mu złą „recenzję”. Dla niego Bóg był wodzem wszechmocnym, któremu największa armia by się nie oparła.

 

Fragment pochodzi z książki „Słowo przed Słowem. Zachwyć się Pismem Świętym” dr Marii Miduch, wydanej nakładem Wydawnictwa WAM.