Program „Akademik za złotówkę”, obiecywany m.in. przez Polskę 2050, wywołuje coraz większą frustrację w łonie koalicji rządzącej. Posłanka KO Barbara Grygorcewicz ponagliła ministerstwo, pytając o harmonogram jego realizacji. W odpowiedzi resort stwierdził, że najpierw trzeba wyremontować akademiki, a dopiero później można myśleć o obniżkach czynszów. Posłanka nie zgadza się z tym tłumaczeniem, argumentując, że program mógłby być wdrożony tam, gdzie remonty nie są pilne.

Ministerstwo Nauki poinformowało jednak, że ustawa o szkolnictwie wyższym nie daje mu możliwości ustalania cen za miejsca w akademikach. Decyzje o opłatach należą do autonomii uczelni. Resort zaznaczył, że władze uczelni samodzielnie decydują o cenach i regulaminach zakwaterowania.

Ceny akademików rosną, a większość polskich uczelni już podniosła opłaty, które wynoszą średnio 500 zł miesięcznie i więcej. Mimo wcześniejszych zapowiedzi wiceministra Andrzeja Szeptyckiego o możliwości wdrożenia programu w 2025 roku, wydaje się, że jego realizacja staje się coraz bardziej odległa. Szef resortu Dariusz Wieczorek podkreśla, że program wymaga dokładnych wyliczeń i może być kosztowny, co odkłada jego realizację na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Innymi słowy kto jest winny za niezrealizowane obietnice koalicji 13 grudnia pod wodzą Donalda Tuska? Ależ oczywiście… same uczelnie.