Proimigranckie organizacje i celebryci sprzeciwiający się działaniom podejmowanym w celu ochrony granicy z Białorusią znacząco przyczynili się do rezultatu ostatnich wyborów, po których władzę przejęła koalicja Donalda Tuska. Po dojściu do władzy jednak były szef EPL całkowicie zmienił swoją narrację na temat nielegalnej migracji, co wywołało w niedawnych sojusznikach ogromny zawód. O tym zawodzie postanowił opowiedzieć Antoni Pawlicki.

- „Długo się nosiłem z tym postem, ale nie mogę dalej spokojnie patrzeć na swoje odbicie w lustrze. Chce odszczekać. Oddać honor. Przeprosić. Za bierność. Za ciszę. Za obojętność”

- napisał na Instagramie.

Aktor opowiedział o swoim zaangażowaniu w pomoc nielegalnym imigrantom szturmującym polsko-białoruską granicę i przyznał, że miał nadzieję, iż po przejęciu władzy przez Donalda Tuska „złe praktyki” się skończą.

- „Politycy PO, którzy wtedy znajdowali się w opozycji obiecywali, że przywrócą na granicy i w całym państwie praworządność”

- przypomniał.

- „Minął rok od zmiany władzy. Co się zmieniło? Nic. Co więcej Tusk zapowiedział czasowe zniesienie prawa do azylu. Czy ktoś z nas, artystów zaangażowanych i głośno krzyczących za poprzedniej władzy dziś też krzyczy? Nikt. Ja też nie”

- dodał.

Dlatego sam Pawlicki postanowił krzyczeć.

- „Ci, którzy obiecali przywrócić praworządność w imię politycznego kapitału łamią prawo i odpierają atak totalitarnego państwa metodami totalitarnymi. Uważam że to błąd. Uważam że spadamy w otchłań bezprawia i zaprzaństwa. Wycieramy sobie gębę konstytucją i praworządnością a teraz sami siedzimy cicho kiedy nasi te konstytucje gwałcą. Konstytucję, Konwencję Genewską, Prawa Człowieka. Ciężko mi patrzeć w lustro

- stwierdził.