Jacek Siepsiak SJ, dyrektor naczelny Wydawnictwa WAM, apeluje o wprowadzenie w Kościele katolickim żonatych kapłanów. "Musimy rozróżnić dwa rodzaje kapłaństwa bez celibatu. Pierwszy niewiele zmienia. Drugi mógłby sporo uzdrowić" - pisze o. Siepsiak na łamach portalu Deon.pl.
Jezuita przekonuje, że klerykalizm jest "rakiem toczącym Kościół", bo "wpływa bezpośrednio na relacje świeccy-księża". W ocenie o. Siepsiaka wyświęcanie kobiet "nie załatwi problemu", bo kobiety-kapłanki byłyby przecież tak samo jak mężczyźni "kuszone klerykalizmem".
Według autora celibat ma jednak duży wpływ na sposób zarządzania Kościołem. Według o. Siepsiaka "rozrost instytucji i biurokracji, wręcz sakralizowania coraz większego dystansu między wiernymi a klerem" to wynik między innymi "wychowania seminaryjnego młodych mężczyzn wdrażanych (całkiem skutecznie) w życie bezżenne).
"Dlatego musimy rozróżnić dwa rodzaje kapłaństwa bez celibatu. Pierwszy niewiele zmienia. Drugi mógłby sporo uzdrowić" - pisze o. Siepsiak.
W jego ocenie kapłaństwo bez celibatu takie, jak w prawosławiu, nie ma sensu, gdy idzie o walkę z klerykalizmem, bo księża prawosławni i tak są wychowywani "w systemie klerykalnym". Różncia polega na tym, że część z nich na krótko przed święceniami "łapie żonę", która staje się żoną popa pełniącą ważną funkcję społeczną i będącą na świeczniku.
Według o. Siepsiaka czymś zupełnie innym jest koncepcja viri probati - czyli wyświęcanie mężczyzn, którzy nie "łapią żony" tuż przed święceniami, ale są sprawdzeni, mają swój zawód, dom, rodzinę, dbali o dzieci, cieszą się poważaniem. Gdyby taki mężczyzna przyjmował święcenia, to decyzję o tym musiałby podjąć razem z żoną. "Ominąłby ich „koszarowy” system wdrażania w specyficzną zależność hierarchiczną. Ich język byłby bardziej życiowy, a studia teologiczne krytycznie przetrawione" - pisze jezuita.
W jego ocenie taki model może być pomocny w walce z klerykalizmem.
bsw/deon.pl